Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Ewangelia to nie targowisko, to nie jarmark, z którego wybieram to, co mi smakuje, to, co mi najbardziej odpowiada. To przykazanie – może być, tamto – jeszcze jakoś ujdzie, ale te, to już nie, tym to dziękuję.
Piękno prawdziwego chrześcijańskiego życia polega nie na połowiczności, selektywności, czy też kreatywności w dostosowaniu się do danej chwili, danych potrzeb. To, co nas często gubi to konformizm codzienny i odświętny, świecki i religijny, intelektualny i naukowy, środowiskowy i artystyczny.
Ewangelia jest piękna tylko wtedy, kiedy traktuję ją całościowo, w pełni, a nie wybiórczo.
Wierzę, że Jezus dał Kościołowi depozyt wiary, niezwykły skarb. Ma on być jak stały punkt odniesienia do wszystkiego. Jaki sens ma latarnia na kółkach? Że będzie ktoś ją popychał, że musi być światłem jak najbliżej mnie. To nie Ewangelia ma się dostosować do mnie, ale ja do Niej.