Mówimy czasem, że Duch Boży jest Bogiem nieznanym. Duch Święty jest „duszą” Kościoła. Jego osoba żyje w wielu osobach tworzących Kościół. Jego twarzą jest twarz Kościoła. A ta twarz bywa oszpecona ludzkim grzechem, małością, pychą, głupotą, pożądaniem itd. Ale Bóg chce być obecny w taki właśnie sposób. Na naczynie, na pole swojej działalności wybiera takie, a nie inne towarzystwo. Aby w ten sposób pokazywać pierwszeństwo czegoś zupełnie innego – łaski i miłosierdzia.
Historia Kościoła, nawet z jego ciemnymi karatami, to historia działania Ducha Świętego, który w każdym pokoleniu od nowa przekształca zapatrzonych w siebie egoistów w świętych, gotowych do największych poświęceń. Jego łaska działa pośród ludzkiej nędzy, mimo niej, a czasem i przez nią. „Bez Twego Tchnienia, cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze”.
Każda Msza św. jest nowym zstąpieniem Ducha Świętego, nową Pięćdziesiątnicą. Nieporadni, łamagi, gelejzy oraz słabi ludzie zostają przeobrażeni, podniesieni na duchu, napełnieni nadzieją. Duch Święty budzi ludzi z marazmu, z uśpienia, wyrywa nas z duchowych odleżyn, z duchowej sklerozy, bezduszności, formalizmu. Prowokuje, inspiruje nowe inicjatywy, posyła proroków, rozdaje owoce i charyzmaty. Czuwa nad wiernością Ewangelii i zarazem daje nowe natchnienie. Dzięki Niemu Kościół to nie zwapniałe, chore na demencję środowisko, ale wiecznie młode i nowe zwołanie entuzjastycznych ludzi. A zarazem jest tym samym Kościołem Jezusa Chrystusa, który trwa i odradza się. Najpiękniejszą „twarzą” Ducha Świętego, żywym dowodem na Jego działanie są „szaleńcy Pana Boga”, czyli święci, ci znani, a może bardziej nieznani. W nich lśni piękno samego Boga. Kto doświadczył siły, mocy
i piękna Kościoła, ten spotkał Ducha Świętego.
Każdy z nas, ochrzczonych, bierzmowanych i wyspowiadanych, jest także miejscem spotkania Ducha Bożego.
Na dnie mojego, twojego serca, jestestwa płonie Jego światło, Jego blask. On – Duch – pomaga się modlić, kochać, cierpieć, kieruje, prowadzi w kierunku Stwórcy. Mówi w głosie sumienia. W każdym z nas to, co słabe zmaga się z tym co pochodzi od Boga. Niewiara walczy z wiarą, rozpacz z nadzieją, odwaga z paraliżującym nas lękiem przed nawróceniem.
Duch lub zaduch. Trwa ciągłe zmaganie w nas i w Kościele oraz
w parafii. Dajmy się porwać Duchowi Świętemu. Bez Ducha Świętego Bóg jest daleko, Chrystus pozostaje w przeszłości, Ewangelia pozostaje martwą literą, Kościół jest tylko organizacją, władza – dominacją, misja – propagandą, liturgia – niczym więcej, jak tylko wspomnieniem,
a życie chrześcijańskie – moralnością niewolnika. Duchu przyjdź, odnów Kościół, odnów mnie, odnów naszą Parafię!
Duchu stale pobożny twardy i uparty
jesteś – a przecież nigdy cię nie widać
bo przez grzeczność udajesz że cię wcale nie ma
chociaż chcemy oglądać ręce oczy uszy
robić miny na pokaz żeby się podobać
żenić się by po kwiatkach kupować jarzyny
bądź już taki jaki jesteś
lecz nie odchodź od nas
bo czas coraz prędszy
znów wiara niestała
od samego siebie najdalej do nieba
a ciało wciąż nie może uspokoić ciała
Jan Twardowski