Adwent – Dzień XXVII
23-grudnia
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał jej tak wielkie miłosierdzie, cieszyli się z nią razem.
Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Ale matka jego odpowiedziała: «Nie, natomiast ma otrzymać imię Jan».
Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię».
Pytali więc na migi jego ojca, jak by chciał go nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I zdumieli się wszyscy.
Chyba ze wszystkich najbardziej pokrzywdzonych bohaterów naszego Adwentu jest Zachariasz; któremu zostało dane doświadczenie pewnej konsekwencji, tzn. nie uwierzył w Słowo Boga, powątpiewał w Nie, toteż spadła na niego pewnego rodzaju kara, w postaci paraliżu mowy.
Nieważne zostawmy to, może w przyszłorocznej edycji rozważań, ktoś się tym zajmie.
To, co najważniejsze z tej Ewangelii wypływa, to fakt, aby być człowiekiem odważnym i pewnym siebie.
Proszę sobie wyobrazić, siedzącego i niemego Zachariasza, który zgodnie z tamtejszym zwyczajem ma obwieścić imię swego dziecka. Wszyscy już wiedzą, że to ma być Jan, i wszyscy się temu sprzeciwiają, że przecież nikogo w rodzie o tym imieniu nie ma, toteż nie można takie imię nadać, to wbrew tradycji i zwyczaju.
Jaki tam musiał być harmider, zamęt, przekrzykiwanie siebie; a Zachariasz nie mógł się wypowiedzieć. Musiała go krew zalewać, że nie może siebie wyrazić, krzyknąć i uspokoić całe to towarzystwo. Wrzeście zażądał tabliczki, napisał imię, które ma być i basta koniec tematu.
Ile wewnętrznego determinizmu musiał mieć w sobie nasz Zachariasz, aby się przeciwstawić tej powszechnej opinii. Często jesteśmy niewolnikami pewnych zwyczajów i tradycji, które okraszone są tym znamiennym słowem „zawsze tak było”.
Ile razy Duchowi św. podcięliśmy skrzydła, bojąc się zmian, bojąc się naruszyć utarte schematy itd.
Albert Eisenstein powiedział: „ że jeżeli idziesz z tłumem, dojdziesz tam, gdzie idzie tłum, a kiedy pójdziesz sam dojdziesz do miejsc, gdzie jeszcze nikt nie był.”
W wierze trzeba mieć odwagę, nie można być stęchniętym i zjełczałym olejem zamkniętym w konserwie tradycji i zwyczajów. One są ważne, ale nie są świętością.
Ile razy Bogu powiedzieliśmy „nie”, tylko dlatego, „że zawsze tak było”.